wtorek, 20 grudnia 2016

OSOBISTE O NIELUBIENIU GRUDNIA. PERSONAL ABOUT WHY I DON'T LIKE DECEMBER.


Nie lubię grudnia, nie lubię końcówki roku, nie lubię świąt...

Pakowanie prezentów - to lubię!  Kupowanie prezentów, pakowanie ich i  wręczanie  to jedyna przyjemność Świąt Bożego Narodzenia. Tyle plusów...


Lubię słodycze. Mogę wejść do sklepu i kupić sobie  kilogram czekoladek. Największą radość poczułam jednak nie wtedy kiedy własne podniebienie raczyłam smakiem ulubionych smakołyków tylko wtedy kiedy małemu marokańskiemu chłopcu dałam dwa cukierki.


Nie potrafię polubić grudnia bo nie jestem w stanie cieszyć się gdy innym jest  źle. Grudzień źle mi się kojarzy.

piątek, 9 grudnia 2016

KUPOWACZKA - NO ENGLISH TRANSLATION ;-)




Tak, KUPOWACZKA, nie pomyliłam się, nie zrobiłam literówki 👀


Robiąc zakupy na suku możecie sobie zrobić tatoo ✌


Kiedy byłam mała często odwiedzałam z mamą pasmanterię mojej  cioci na Rynku Głównym w Oświęcimiu. W przerwie kiedy znudziło mi się bieganie  za ladą razem  z kuzynkami taplałyśmy się  w  fontannie na środku rynku. Wtedy nie rozumiałyśmy dlaczego  nasze mamy  tak nerwowo na to reagowały. Przecież to taka niewinna zabawa. Trochę wody... Teraz już wiem dlaczego to śmierdziało złem.

środa, 23 listopada 2016

WE ARE THE CHILDREN PART 2



Chciałabym kiedyś odwiedzić Syrię, wolną, w której spotkam tylko uśmiechnięte dzieci...  Jak te, które spotykałam podczas moich podróży w innych częściach świata.
Niezależnie od miejsca  zamieszkania,  statusu materialnego rodziców,   zamożności dziadków, religii, polityki...
Zdjęcia łączy jedno. Szczęśliwe dzieciństwo.  
 


wtorek, 22 listopada 2016

WE ARE THE CHILDREN PART 1



Jak zestawić uśmiech dziecka  ze śmiercią ?  Nie wiem. Dlatego  w tym poście  zdjęć nie będzie. Pojawią się w kolejnym...
 
Serce mi pęka jak patrzę na zdjęcia  z Syrii gdzie bomba  za bombą spada na niewinnych ludzi, gdzie widać już tylko ruiny ludzkiej wiary i nadziei na to, że będzie się dobrze żyć…

Dzień  za dniem  słyszymy o kolejnym bombardowaniu Aleppo. Kiedy się  skończą te  parszywe wojenne rozgrywki ? Kto rzuca bombę na szpital dziecięcy? Chuligan? Przecież to nawet brzmi śmiesznie. Nie ma określenia na takie bestialstwo.

Wojna w Syrii porusza nie tylko moje serce. 


Zdjęcie syryjskiego chłopca pokrytego krwią i brudem po bombardowaniu w Aleppo obiegło cały świat i poruszyło wiele serc. 6 letni Alex ze Scarsdale, w stanie Nowy Jork napisał list do prezydenta Baracka Obamy.

wtorek, 15 listopada 2016

PASJA FILMOWA A PASJA PODRÓŻOWANIA. PASSION FILM AND PASSSION OF TRAVELLING. PART TWO.

Pierwszy raz do kina zabrała mnie mama. Miałam kilka lat. Niewiele pamiętam. Tyle tylko, że nie podobała mi się scenografia. Rozczarowały mnie drzewa  zrobione ze szmat kupionych w taniej pasmanterii. Może i dobrze, że nie pamiętam co to był za film.

Potem, żeby odbudować wiarę w kino, co sobotę kuzyn zabierał mnie na poranki do Kina Przodownik w Oświęcimiu. Kuzyn starszy, więc chciał błysnąć wiedzą.  Po każdym seansie miałam lekcję geografii. Wyciągał globus i pokazywał mi gdzie rozgrywała się akcja filmu. Wtedy chyba pokochałam kino. Jego magię, moc, możliwość podróżowania nie ruszając  się  z miejsca...

I tak pozostało mi do dziś...Po drodze oczywiście było mnóstwo filmowych wątków  w moim życiu... i festiwali filmowych...na jednym  z tych warszawskich skutecznie obrzydziłam sobie wódkę cytrynową;  była też wielka miłość do Robin Hood'a, tego serialowego, Michael'a Praed'a. Ależ on mi się teraz nie podoba. Dobrze, że się ze mną nie ożenił bo byłby kwas...Miłość ta sprawiła jednak, że postanowiłam zostać reżyserem. Zdawałam na filmówkę  z wieloma sławnymi dziś ludźmi. Niektórzy się dostali, inni podobnie jak ja NIE :-) Pozdrawiam Magdę Piekorz, Bartka Kędzierskiego, Marysię Sadowską... Może czytają...Byłoby miło...🙈

Chorwacja

Zalewałam się łzami,

piątek, 4 listopada 2016

PASJA FILMOWA A PASJA PODRÓŻOWANIA. PASSION FILM AND PASSSION OF TRAVELLING. PART ONE.



        Podróżowanie jest cudowne. Gorzej jeśli nienawidzimy latać. Lot przez Atlantyk nie musi być jednak taki straszny jak nam się wydaje, kiedy na    miejscu   obok siedzi sympatyczny Francuz. On ma ten błysk w oku ;-) Szkoda tylko, że ten przystojniak jest złodziejem i bajeruje nas wyłącznie dlatego, by odnieść zamierzony  cel i ukryć przed celnikami w naszej torebce jakieś zielsko.

     Wpadniemy przez niego w porządne tarapaty. Ale jeszcze o tym nie wiemy...Urok osobisty tego gagatka sprawia, że za późno ogarniemy sytuację i wkrótce będziemy się taplać w…błocie…

     Życie to nie bajka.  Komedię romantyczną możemy zobaczyć tylko w kinie…
  I tam będę chciała was  zabrać…

        W Paryżu właśnie zaczynamy naszą podróż z "Francuskim pocałunkiem".




Paryż jesienią/ Autumn in Paris

Moulin Rouge u la la!

wtorek, 25 października 2016

SELFIE Z DUBAJSKIMI PIĘKNOŚCIAMI...SELFIE WITH DUBAI'S BEAUTIES...PART ONE




      Chciałam rozpocząć  z odrobiną nonszalancji bo taka jest Burj Khalifa...gdyby mogła to by wymachiwała bacikiem lekceważąc wszystkie koleżanki, które mają mniej niż 829 metrów wzrostu… Wstęp miał być jak gra wstępna pełna gracji bo tym charakteryzuje się Cayan Tower; przejmujący jak World Trade Centre; podniecający jak Burj Al Arab wypasiony żagiel nad Jumeirah Beach 
i zachęcający jak HappyStreet…

      Podróżowanie jest fajne.  Najmniej jednak interesuje mnie architektura choć  oczywiście są wyjątki…

    Nie sposób oczywiście zlekceważyć świątyni  w Luxorze, polecieć do Paryża i nie zobaczyć Wieży Eiffla, nie odwiedzić Taj Mahal  w Agrze czy pojechać do Dubaju i nie podziwiać świata ze 124 piętra najwyższego  budynku świata Burj Khalifa…tam każdy może być at the top!

  Tylko ludzkie dusze są bardziej interesujące, ale o tym innym razem...

   Wybierając się do Dubaju nie można  nastawiać się na robienie zdjęć w gąszczu pięknej zieleni. Zastanawiam się kiedy "wybudują" las... zrobiłby furorę...Przyroda nie jest mocną stroną Dubaju a architektura. To ona gra pierwsze skrzypce. Nęci i pozuje  w chmurach fotografom z całego świata… Zwłaszcza w Dubaju bajerów nie brakuje…


 

Burj Khalifa



wtorek, 18 października 2016

POWITANIE...



       Bardzo długo biłam się  z  myślami przed pierwszym wpisem tutaj…Po wielu próbach namawiania mnie przez moich przyjaciół by skrobnąć co nieco w necie postanowiłam podzielić się z Wami swoimi historiami…kliknąć enter i pokazać Wam odrobinę własnego świata…raz się żyje! ;-)

    To co teraz czytacie pisałam na bilecie lotniczym Kraków – Dubaj siedząc na lotnisku i czekając na odrzutowiec do kraju, który skradł ostatnio moje serce…




Downtown Dubai





Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że naszym życiem kierują przypadki. A raczej takie przypadki – nie przypadki, które mamy zapisane w życiorysie już w dniu naszych urodzin.